poniedziałek, 21 marca 2016

ŚBKowe przykurzątka, czyli książkowe wyrzuty sumienia


W tym miesiącu grupa ŚBK pisze o - cóż za zaskoczenie - książkach.
Ale uwaga - mamy napisać o przykurzątkach czyli wyrzutach sumienia patrzących z półki z książkami.  Wiecie, kupione, dostane, wygrane, wymienione książki, które zawsze odsuwa się na bliżej nieokreśloną przyszłość, bo zawsze jest coś innego, bo  od wydawnictwa, bo terminy w bibliotece gonią, bo pożyczone trzeba oddać. Własne zawsze są na szarym końcu kolejki, bo stoją na półce, jeść nie wołają, mogą poczekać.

Wypiszę tu kilka pozycji, które patrzą na mnie z największym wyrzutem.


Na pierwszym miejscu jest "Powstający Prometeusz" R. A. Wilsona (kojarzycie "Illuminatus"? to ten sam gość).  Książka otrzymana od przyjaciela w dniu ślubu. Zapewne jest bardzo mądra, ale jeszcze tego nie sprawdziłam.

Drugie miejsce to "Księgi Jakubowe" Olgi Tokarczuk. Kupiłam na targach książki w Krakowie, jak tylko się ukazała, czyli w 2014 roku. Jeszcze jej nawet nie otworzyłam.

Trzecie miejsce "Portal zdobiony posagami" Huberatha zdobyłam na fincie i odkąd zdobyłam, tak leży. A przecież Huberatha bardzo, ale to bardzo cenię. No i czemu mi to leży, hę?

Kolejne pozycje, już nie będę numerować miejscami.

"Upał" Ciszewskiego wzięłam po przeczytaniu serii www i też nie tknęłam. "Rakietowe szlaki szósty tom" mam  z wymiany książkowej ŚBK, jednej z pierwszych. Leżą. Wygrana u kogoś Uczta Wyobraźni czyli "Portret pani Charbuque; Asystentka pisarza fantasy" J, Forda leży. A komiks "Jesteś moją matką?" Alison Bechdel kupiony na Śląskich Targach Książki to nawet nie jest odpakowany z folii...
"Logikomiks" zaczęty i porzucony, matko kochana.
Z Powergraphu taki wielki stos kiedyś kupiłam: Kańtoch, Kosik, Zbierzchowski, Szostak. Teraz dopiero napoczynam, wzięłam antologię "Science fiction".

Trylogia VanderMeera ("Unicestwienie", "Ujarzmienie", "Ukojenie") zaczęta, tylko pierwszy tom przeczytałam, reszta stoi nietknięta. Szekspira dwa wielkie przepiękne tomy kupiłam sobie, bardzo zadowolona z ceny. Będę czytać, mówiłam sobie. Taaak. No dobra, to trochę podczytuję jednak, całe dwie sztuki już mam przeczytane.

Miało być kilka, no to jest. A, niech tam, policzyłam. Siedemdziesiąt książek bardzo szacunkowo licząc (w tym są te wymienione wyżej). Duuużo.


A wy macie takie książki, co już od dawna czekają na waszą uwagę?

22 komentarze:

  1. Hah, w moim przypadku "Księgi Jakubowe" są jako wyrzut może nie namacalny, bo fizycznie książki nie posiadam, ale gdzieś tam uwiera mnie myśl, że jej nie czytałam, a bardzo chcę -_-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to może ja Ci ją pożyczę? Będzie wtedy na Ciebie patrzeć, a nie na mnie? :D

      Usuń
  2. Tak mało masz wyrzutów? [tu liczę, że Cię pocieszyłam, mam na myśli 70] U mnie do przeczytania na półce czeka jak nic pół tysiąca. Bo faktycznie musiałam je mieć a teraz coś jest ważniejsze, ale dzięki kilku wyzwaniom dzielnie po nie sięgam i zaczęło ubywać w dziale nieprzeczytane :)
    Powodzenia w czytaniu przykurzątek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O żesz ty orzeszku. To naprawdę porobiłaś zapasy, aż mi się buzia otworzyła :) Ale dobrze, dobrze, masz zapasy, jakby co, na kilka zim stulecia :D
      Pięćset, no no.
      Ja się przyznam, że szacowałam na około setkę, ale z drugiej strony liczyłam naprawdę zgrubnie i w ogóle nie doliczyłam audiobooków i ebooków.

      Usuń
    2. No wiesz, jak będzie zima stulecia to żaden listonosz ani kurier nie dotrze z zapasami :P
      Tak sobie teraz pomyślałam, że może z tym 500 to przesadziłam, ale jakiś czas temu jak liczyłam tak pobieżnie to było ponad 400... a przecież cały czas przybywa... No i nie wzięłam pod uwagę ebooków.
      Także myślę, że i u Ciebie będzie więcej :)

      Usuń
  3. Ja mam około trzystu wyrzutów sumienia:) Po trochu zaczynam je na szczęście odkurzać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To życzę powodzenia. A nie masz tak, że co sobie trochę poczytasz, to przybywają zaraz nowe?

      Usuń
  4. Tokarczuk sobie obiecuję, bo głośna a ja nie znam nic, ale ciągle się odwleka, a moje ciekawość co do niej chyba zaczyna powoli wygasać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to i lepiej? Jak się coś czyta na fali aktualnych zachwytów, to ma się ciut wygórowane oczekiwania. Książka nie do końca spełnia te oczekiwania i jest żal.

      Usuń
  5. Ja mam całkiem sporo. Wyrzutów sumienia nie mam, ale mam plan, żeby zmniejszać stosiki, jak zmniejszę kolejki książek pożyczonych. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pożyczonych też mam sporo i wcale ich tutaj nie ujęłam. :)

      Usuń
    2. Swoich na oko mam więcej niż pożyczonych. ;)

      Usuń
  6. "Księgi Jakubowe" to jedna z pozycji na mojej liście: bardzo, ale to bardzo chcę przeczytać. Powstrzymuje mnie tylko rozmiar, bo aktualnie czytam w biegu, w komunikacji, w wannie i w łóżku trzy minuty przed snem. A mam wrażenie, że przy tej książce potrzeba czasu, spokoju i odpowiedniego nastroju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie nadaje się do czytania w tramwaju, bo za duże. :)
      Co do reszty nie wiem, nie wypowiem się, bo nie zerknęłam. Ale czasem jest tak, że książka zagarnia mnie do swojego świata nie bacząc na to, ile mam czasu i nie zwracając uwagi na moje skupienie. Jakoś sobie z tym radzi. Ale to musi być naprawdę dobra książka :)

      Usuń
  7. Ba! Co najmniej 1/4 mojej biblioteki to książki, które od dawna czekają na swoją kolej;) Ale nie traktuję je jako wyrzuty sumienia, bo i po co? Wiem, że przyjdzie czas, to po nie sięgnę, tak się dzieje od zeszłego roku - "odkurzam" zalegające na moich półkach książki, które czekały kilka lat, jak np. "Nakręcana dziewczyna", "Tajemniczy ogród".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, no patrz, co za zbieg okoliczności, "Nakręcaną dziewczynę" właśnie przeczytałam.
      Prezentujesz zdrowy punkt widzenia :)

      Usuń
  8. O, widzę, że Księgi Jakubowe to powszechny przykurzątek ;-) Ja ich nie mam, ale egzemplarz biblioteczny i pokurzył, pokurzył i odszedł...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka wywołała swego czasu spore zainteresowanie. :)

      Usuń
  9. Wszystkie tzw. poważne książki. Bo ciągle człowiek rozkojarzony, zmęczony, za mało skupiony i sięga po pulpę i sięga. A tu Zimbardo leży, Runciman trzy razy zaczynany, pierwszy tom dzienników Mrożka odłogiem, Bobkowski dojechany tylko do momentu jak porzucił rower. I tak dalej i w ten deseń :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, na poważne trzeba skupienia, więcej oddechu, przestrzeni mentalnej.
      Że tak to trywialnie ujmę - nie pasuje mi czytanie "Ksiąg Jakubowuch" w kibelku. ;)

      Usuń
  10. Jeśli nie przeczytasz Alison Bechdel, to Ci ją ukradnę. Taka dobra komiksowa autorka i czeka! Czytałam "Funhome. Tragikomiks rodzinny" i jestem zachwycona. Chętnie poznałabym i tę kontynuację. Jeśli magicznie zniknie Ci z półki, to moja sprawka ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie kradnij, nie kradnij, obiecuję, że przeczytam :)

      Usuń