Wychowałam się na Joannie Chmielewskiej, na "Nawiedzonym domu" czy "Studniach przodków". Mam je do dziś, najbardziej złachane (czyt. zaczytane) książki na moich półkach. Autobiografię też czytałam, ale gdy zobaczyłam, że wyszło coś nowego o mojej ulubionej autorce, nie mogłam się oprzeć i nabyłam. Wiedziałam, że to będzie mniej więcej to samo, co w "Autobiografii", ale powieści przecież inaczej się czyta.
I miałam rację, to samo, inaczej opakowane, czyta się z przyjemnością. To dobra powieść przygodowa, bo przecież przygód tam jest bez liku, kryminalna, bo oczywiście są i takie wątki, obyczajowa, to przecież jasne, satyryczna, bo to Chmielewska - słowem, wszystko jest. Dobrze napisane, soczyście, z werwą. Świetnie.
Przeczytałam sama i obdaruję mamę, bo przecież ona mnie wpakowała w tę Chmielewską.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz