niedziela, 6 lutego 2011

"Sprawa podzielonego domu" E.S.Gardner (znów mój ulubiony Perry Mason)

Wyobraźmy sobie spory, wygodny dom położony na dużej działce pod miastem, z basenem i patio. Nowy, starannie wykończony, wyposażony we wszystkie niezbędne sprzęty. Bardzo miła wizja. A teraz wyobraźmy sobie, że przez cały dom przeciągnięto zasieki i kolczasty płot dzieli posiadłość na dwie części. Druty są mocno naciągnięte i rozmieszczone tak gęsto, że stanowią zaporę nie do przebycia. No, chyba że się wskoczy do basenu, zanurkuje i przepłynie pod drutami. Tak, nad basenem też biegną druty. Koszmar!
Zwłaszcza dla właściciela domu, który znienacka zostaje postawiony przed problemem kolczastych zasieków i braku dostępu do połowy willi. Skąd to, jak to, o co w ogóle chodzi?

Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Pan Carson podpisał umowę z panem Morley'em, że sprzeda mu śliczny kawałek ziemi i wybuduje mu na tej ziemi dom. Jak powiedział, tak zrobił. Tak się jednak stało, że w trakcie umowy rozpadło się jego małżeństwo, a żona zażądała swojej części majątku. Sędzia w trakcie rozwodu przyznał jej prawo do części działki, na której stanął już dom Morley'a! A że sprytny Carson ukrył gdzieś resztę niemałego majątku, chcąc uchronić go przed podziałem, wściekła żona postanowiła uprzykrzyć życie panu Morley, licząc na to, że ten, rozzłoszczony, dobierze się do Carsona i wytoczy mu sprawę sądową o oszustwo.

Super zawikłane, widowiskowe i bajeranckie. Aż szkoda, że tę niezłą zabawę przerywa pojawienie się trupa na scenie - ale taki już los kryminałów. Perry Mason wkracza do akcji i odtąd jest już jak w porządnym kryminale przystało -zwroty akcji, nowe dowody, świadkowie i tak dalej.
Świetna zabawa plus bardzo prosta recepta na to, jak być wygranym w kasynie (nigdy nie byłam, wykorzystam!) - oto niewątpliwe zalety tej książki.

Słówko o lektorze; Leszek Filipowicz sprawia wrażenie nie lektora, a aktora. Różnica subtelna, acz wyraźna; pan Leszek różnicuje brzmienie i barwę głosu w zależności od tego, czyją kwestię w danej chwili czyta. Bardzo mi się to podobało, bardzo! Za to ładne czytanie skłonna jestem wybaczyć mu to, że z uporem maniaka i całkowicie błędnie wymawia "dedektyw" zamiast "detektyw".

Ocena: 4/6.

Tom 84 cyklu.

2 komentarze:

  1. Swego czasu chętnie czytałam Gardnera; piszesz o tych książkach tak zajmująco, że chyba do nich wrócę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Poszukam tej pozycji, ale w wersji papierowej :).

    OdpowiedzUsuń