Wiem, co to jest kanibalizm. Pojęcie to kojarzy się głównie z zamierzchłymi czasami i egzotyczną ludnością, która zwykła wyrywać swoim wrogom serce czy wątrobę, by ją potem spożyć może nie z lubością, ale z odpowiednim namaszczeniem, żeby siła, męskość, czy tam co jeszcze zjadanego przeszła na zjadającego.
Ale jeśli wyobrazimy sobie, że tu nie chodzi o żadne egzotyczne plemię na antypodach i żaden magiczny rytuał i wcale nie o dawne czasy, a o ludzi geograficznie nam bardzo bliskich, bo Rosja, i o czasy nie tak dawne, bo przedwojenne, i o głód tak wielki, że popychał ludzi do czynów naprawdę obrzydliwych i okropnych - to ciarki przechodzą.
Mnie przeszły, gdy czytałam o tym, jak ludzie gotowali buty, bo były ze skóry, żuli korę z drzew, a nawet ziemię, bo może przypadkiem znajdą się w niej jaja owadów, mrówki czy cokolwiek pożywnego. Przeszły, gdy czytałam o dwóch małych chłopcach, polujących w lesie na kota, i gdy jeden z nich sam został upolowany, nietrudno domyślić się, po co... Pomyślałam sobie - o rany, jak tak będzie dalej, to nie wiem, czy doczytam. Ale nie było. Opisane wydarzenia to tylko wstęp do właściwej opowieści.
Historii o tym, jak to oficer rosyjskiej bezpieki w latach 50 XX wieku rozwiązuje zagadkę kryminalną. Gdyby on cały czas tym oficerem bezpieki było, pewnie poszłoby mu jak z płatka. Jednak w przypadku tej właśnie zagadki rosyjscy urzędnicy stanowczo wypierają się choćby przypuszczenia, że w Rosji działa seryjny zabójca dzieci. Sprawy są tuszowane, jedna po drugiej, a kiedy Lew, ów oficer, zaczyna zbytnio interesować się morderstwami dzieci, szybciutko go degradują i zsyłają na jakieś zadupie, żeby nie przeszkadzał.
Rozsypuje się wtedy temu człowiekowi całe życie: traci stanowisko, mieszkanie, profity wynikające z zawodu, jego rodzice też dostają w kość, a na domiar złego okazuje się, że żona, którą kochał i której ufał, wyszła za niego wyłącznie ze strachu. W takich warunkach łatwo jest się załamać i nikt by się nie dziwił, gdyby Lew się załamał. A tu nie. Zagadkowe morderstwa są tą cienką nitką, której główny bohater może się uczepić, żeby nie utonąć ze szczętem. Chce je wyjaśnić. Bez poparcia aparatu władzy, prawie że na własną rękę, ścigany (bo uciekł z transportu na Sybir), nękany - zawziął się okrutnie, zęby zacisnął, światopogląd sobie przeformatował (no, musiał) i robił co mógł.
To było fascynujące, obserwować te jego zmagania z systemem. Znakomita książka, przeczytałam od deski do deski z mgnieniu oka, prawie się nie odrywając, potem zabrał się do niej mój mąż i przeczytał również w mgnieniu oka. Polecam miłośnikom thrillerów, nie zawiedziecie się.
"Ofiara 44" Tom Rob Smith, tłum. Łukasz Praski, Prószyński i S-ka, Warszawa 2008.
Ale jeśli wyobrazimy sobie, że tu nie chodzi o żadne egzotyczne plemię na antypodach i żaden magiczny rytuał i wcale nie o dawne czasy, a o ludzi geograficznie nam bardzo bliskich, bo Rosja, i o czasy nie tak dawne, bo przedwojenne, i o głód tak wielki, że popychał ludzi do czynów naprawdę obrzydliwych i okropnych - to ciarki przechodzą.
Mnie przeszły, gdy czytałam o tym, jak ludzie gotowali buty, bo były ze skóry, żuli korę z drzew, a nawet ziemię, bo może przypadkiem znajdą się w niej jaja owadów, mrówki czy cokolwiek pożywnego. Przeszły, gdy czytałam o dwóch małych chłopcach, polujących w lesie na kota, i gdy jeden z nich sam został upolowany, nietrudno domyślić się, po co... Pomyślałam sobie - o rany, jak tak będzie dalej, to nie wiem, czy doczytam. Ale nie było. Opisane wydarzenia to tylko wstęp do właściwej opowieści.
Historii o tym, jak to oficer rosyjskiej bezpieki w latach 50 XX wieku rozwiązuje zagadkę kryminalną. Gdyby on cały czas tym oficerem bezpieki było, pewnie poszłoby mu jak z płatka. Jednak w przypadku tej właśnie zagadki rosyjscy urzędnicy stanowczo wypierają się choćby przypuszczenia, że w Rosji działa seryjny zabójca dzieci. Sprawy są tuszowane, jedna po drugiej, a kiedy Lew, ów oficer, zaczyna zbytnio interesować się morderstwami dzieci, szybciutko go degradują i zsyłają na jakieś zadupie, żeby nie przeszkadzał.
Rozsypuje się wtedy temu człowiekowi całe życie: traci stanowisko, mieszkanie, profity wynikające z zawodu, jego rodzice też dostają w kość, a na domiar złego okazuje się, że żona, którą kochał i której ufał, wyszła za niego wyłącznie ze strachu. W takich warunkach łatwo jest się załamać i nikt by się nie dziwił, gdyby Lew się załamał. A tu nie. Zagadkowe morderstwa są tą cienką nitką, której główny bohater może się uczepić, żeby nie utonąć ze szczętem. Chce je wyjaśnić. Bez poparcia aparatu władzy, prawie że na własną rękę, ścigany (bo uciekł z transportu na Sybir), nękany - zawziął się okrutnie, zęby zacisnął, światopogląd sobie przeformatował (no, musiał) i robił co mógł.
To było fascynujące, obserwować te jego zmagania z systemem. Znakomita książka, przeczytałam od deski do deski z mgnieniu oka, prawie się nie odrywając, potem zabrał się do niej mój mąż i przeczytał również w mgnieniu oka. Polecam miłośnikom thrillerów, nie zawiedziecie się.
"Ofiara 44" Tom Rob Smith, tłum. Łukasz Praski, Prószyński i S-ka, Warszawa 2008.
Bardzo lubię takie mocne , wstrząsające wręcz książki, dlatego chętnie zapoznam się z ,,Ofiarą 44'' i zobaczę czy przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za klasycznymi thrillerami. Ten jednak wydaję się na prawdę ciekawy.Zamysłem autora jest zdecydowanie ukazanie zezwierzęcenia człowieka.
OdpowiedzUsuńKsiążka sprawnie napisana, choć znać, że nie Rosjanin był jej autorem, bo wtedy inaczej ukształtowałby wnętrze bohaterów pod względem uczuciowości. Ostatnio coś modna jest historia Rosji w literaturze zachodniej.
OdpowiedzUsuńOstatnio widziałam tę książkę, w jakiejś internetowej księgarni chciałam kupić i się rozmyśliłam, a po twojej recenzji strasznie żałuję
OdpowiedzUsuń:(.
Czytam i potwierdzam, książka świetna.
OdpowiedzUsuń