piątek, 14 lutego 2014
"Zabawka Boga" Tadeusz Biedzki - o tajemnicy sprzed lat
Lubię dwupłaszczyznowe powieści, takie, w których akcja dzieje się równolegle - tu i teraz oraz dawno dawno temu. W tej akurat powieści to, co dzieje się dawno temu, czytałam z przyjemnością. Niestety to, co dzieje się tu i teraz, zdało mi się naciągnięte do granic możliwości. No dobrze, fantazja autora, no dobrze, trzeba było wymyślić jakąś klamrę spinającą te dwa wątki.... ale efekt jest jakiś przerysowany.
Świetnie, jak zwykle na początku zamotałam, próbując od razu podsumować lekturę. No zacznę jeszcze raz.
Autor (narracja jest pierwszoosobowa) dostaje list od przyjaciela, zakonnika, który wpadł na trop pewnej sensacyjnej wiadomości. Sam, jako osoba duchowna podlega pewnym ograniczeniom i nie może podążyć tym tropem, ale serdecznie zachęca do tego autora. Żeby było bardziej tajemniczo, niczego nie pisze wprost, tylko zostawia nitkę, którą należy uchwycić. Autor ochoczo łapie, podąża śladem, rozwiązuje kolejne zagadki przybliżające go do celu (jaki to cel, podpowiada tytuł książki).
Wyrusza w podróż śladem dawnej wędrówki Marii, matki Jezusa, chłonie całym sobą atmosferę Ziemi Świętej, szuka w odwiedzanych miastach i miejscowościach kolejnych wskazówek - i hura, rozwiązuje zagadkę!
Ale uwaga, rozwiązanie zagadki to tylko połowa sukcesu, zakończenie książki wcale nie jest przewidywalne - to dobrze.
Podczas czytania nasuwają się skojarzenia z prozą Dana Browna, na szczęście to tylko powierzchowna zbieżność. Na szczęście, ponieważ, jak się przywołuje nazwisko Browna, to od razu z podtekstem, że to taka tania sensacja dla mas (proszę o wybaczenie tych, którzy lubią spędzać z Brownem wolne chwile), więc konotacje mało zachęcające.
W książce Tadeusza Biedzkiego nie ma nieprawdopodobnych teorii spiskowych, intryg i pościgów. Jest tylko tajemnica z czasów biblijnych, do tego pięknie obudowana faktami ujętymi w potoczystej i urokliwej opowieści z dawnych lat.
Książka ma cudowne zdjęcia. Mniam. Na papierze kredowym dobrze się je ogląda. Cała książka jest z papieru kredowego! I przez to jest ciężka, uff. Nawet, tak z ciekawości zrobiłam sobie małe porównanie.
"Zabawka Boga" waży 0,57kg (325 stron, 14,5x20,5 cm), a "Skazana" Hannah Kent 0,33 kg (392 strony, 13x20cm).
Co z tego porównania wynika? Absolutnie nic ponad to, że jedna jest cięższa od drugiej, ale moja młodsza pociecha miała niezłą frajdę, kiedy pomagała mi ważyć książki.
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Bernardinum za książkę!
"Zabawka Boga" Tadeusz Biedzki, Wydawnictwo Bernardinum, Pelplin 2013.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Szkoda, że przeszłość i teraźniejszość nie zostały idealnie zgrane ;P A zabawa z ważeniem - świetny pomysł by w pozytywny sposób zająć rączki malucha :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie sama nie wiedziałam, że waga tak zainteresuje dwulatkę. Była zafascynowana, muszę jej częściej urządzać takie zabawy :)
UsuńMuszę przyznać, że bardziej interesująca jest płaszczyzna historyczna... Zaraz mnie urzekła, bo czasy pierwszych chrześcijan są bardzo pociągające, przez to, że tyle w nich luk.
OdpowiedzUsuńPrawda? Ciekawa jest ta opowieść, niespieszna i dokładna. Postać Marii mnie wzrusza, no dobrze, skłonna jestem do wzruszeń...
UsuńZgadzam się :)
UsuńCiekawy artykuł. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń