niedziela, 24 sierpnia 2014
[Thorgal] "Alinoe" Rosiński, Van Hamme - horror!
Zupełnie nie rozumiem, co się dzieje z rysunkami w kolejnych tomach Thorgala. "Alinoe" rysowane jest jakoś inaczej. Puentylistycznie. Mnogość drobniutkich kropeczek, kreseczek, kolory pastelowe, nienachalne. Całość delikatna - może to celowy zabieg, żeby bardziej skupić się na fabule?
Albowiem ta jest zaiste przerażająca. Thorgal, Aaricia i Jolan mieszkają na bezludnej wyspie (co za bzdurka, jak tam mieszkają, to nie może być bezludna) i odpoczywają od cywilizacji, jaka by ona nie była. Jednak całkiem od cywilizacji odciąć się nie można, więc głowa rodziny co jakiś czas musi udać się po niezbędne sprawunki. Taki właśnie czas wybrał sobie Jolan, żeby wiercić mamie dziurę w brzuchu o siostrzyczkę lub braciszka, a gdy nie otrzymuje satysfakcjonującej go odpowiedzi, rozżalony wymyśla sobie przyjaciela. Wymyślony, niewidzialny przyjaciel to nic złego (Marianka ostatnio mościła na łóżku miejsce dla takiego, a jak się położył koło niej, troskliwie okryła kołdrą), ale w przypadku Jolana wchodzą w grę pewne moce, które drzemią mu w głowie, a istnienia których nawet się jeszcze nie domyśla. Spadek po gwiezdnych dziadkach czy pradziadkach? Byli tak bardzo techniczni, więc może i metafizyczni też?
Jolan, biedne dziecko, nie umie zapanować nad tym, co wyszło z jego głowy i robi się naprawdę przerażająco. Czytałam ten tom w upalny dzień, w blasku słońca, bujając się leniwie w hamaku - i czułam, jak mi ciarki latają po plecach. Mocny scenariusz! Panie Van Hamme, szapoba.
Spodobała mi się w końcu Aaricia. Na kimś musiałam skupić uwagę, skoro Thorgal był przez prawie cały tom poza kadrem. To już nie dziewczyna, a kobieta. Odeszło do lamusa wiotkie w kibici dziewczę, które bez końca wołało "Ach Thorgalu to, och Thorgalu tamto". Teraz to odważna, pewna siebie żona i matka. W obronie syna zdolna jest do wszystkiego. Matki tak mają.
Całkiem niezły tom, choć nie lubię horrorów, ten mi się spodobał bardzo.
"Alinoe" tom ósmy serii Thorgal, scenariusz Jean Van Hamme, rysunki Grzegorz Rosiński, przekład z francuskiego Tadeusz Markowski, "Orbita" Spółka Wydawniczo-Poligraficzna z o.o., Warszawa 1989.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A nie ostrzegałem? Sam do dziś mam w głowie te mlecznobiałe oczy, a czytałem chyba w liceum :P
OdpowiedzUsuńOstrzegałeś, ale nie sądziłeś chyba, że oprę się kolejnemu odcinkowi przygód łucznika?
UsuńZaprawdę, dzielna z Ciebie dziewoja! :D
UsuńAlinoe jest chyba najlepszą "pojedynczą" historią
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, nie znam całości serii, ledwie liznęłam...
Usuń