niedziela, 15 lutego 2015
[Thorgal] "Słoneczny miecz" Rosiński, Van Hamme - dzień dobry!
Rosiński to mistrz. Pierwsza plansza jest zupełnie bez słów, ale tak zbudowano w niej napięcie, że klękajcie narody.
Tak, wracam do Thorgala. Lubię tego nie całkiem do końca Wikinga, za bezkompromisowość i odwagę. Trochę mu miałam za złe, gdy odszedł i opuścił rodzinę, ale byłam w stanie zrozumieć powody, jakimi się kierował.
W "Słoneczny miecz" wczytałam się ciekawa, jak mu też leci na tym dobrowolnym wygnaniu. Pfff, no właściwie nic specjalnego się nie dzieje. Wszystko już było. Thorgal wędruje, tu komuś pomoże, tam komuś wyciągnie rękę, tu go w dupę kopną, tam mu gębę obiją. Rzekłabym: dzień jak co dzień.
Niejaki powiew świeżości wnosi jedna babka, wielce atrakcyjna, co się do łucznika przyczepia jak rzep, tego w komiksie aż tak dużo nie było. Jednak i babka, i przyczepianie się już było.
Jak się komiks kończy? Normalka, Thorgal znów wyrusza na wędrówkę. Oszalałabym z takim mężem, nie dość, że się włóczy, jakby go mrówki w zadek gryzły, to jeszcze dziewczyny podrywają go bardzo nachalnie.
Podziękowania dla Janka, który pożyczył mi Thorgala na kilogramy, po tym jak płakałam, że się rozstaję z Wikingiem. :)
"Słoneczny miecz", tom osiemnasty serii Thorgal, scenariusz Jean Van Hamme, rysunki Grzegorz Rosiński, przekład z francuskiego Wojciech Birek,Egmont Polska, 1994.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Thorgal, Thorgal... Ale ja nadal nie wiem, czy sięgnąć czy nie sięgnąć.
OdpowiedzUsuńNo pewnie! Ale nie po ten tom, jak już :) Po pierwszy, koniecznie po pierwszy!
UsuńAleż nie ma za co, zdecydowanie się polecam
OdpowiedzUsuńJest za co, jest. Komiksy drogie, więc nie zawsze można sobie na nie pozwolić - toteż pożyczki są super!
Usuń