Dziś na tapecie post tematyczny ŚBK. Piszemy o pomyłkach czytelniczych, czyli o książkach, które nas rozczarowały (z różnych względów). Zazwyczaj staram się takie książki wyprzeć z pamięci, bo po co pamiętać o kiepściznach - ale teraz skupiłam się i wygrzebałam dla was cztery takie moje pomyłki.
1. "Gwałt" Joannna Chmielewska.
Moja ukochana autorka od dziecinnych lat, uczyłam się czytać na "Nawiedzonym domu", zbieram jej książki, kompletuję autobiografię, niektóre kwestie z powieści znam już na pamięć... Tak, fanka w najczystszej postaci. A tu nagle przychodzi taki "Gwałt" i jest do bani. Strasznie się rozczarowałam, bo to bardzo kiepska książka.
2. "Snoopy i sprawy życiowe" Charles M. Schulz ze wstępem Michała Rusinka
Wyrwane z komiksów pojedyncze paski czy pojedyncze rysunki, dużo tła, mało treści, bubel, kastracja, słów mi brak.
3. "Rzeka bogów" Ian McDonald
To akurat nie jest bubel ani kiepścizna, to jest książka, która wybitnie do mnie nie przemówiła, a raczej przemówiła, ale wieloma głosami, za głośno, urywanymi zdaniami i nieco bełkotliwie. Zmęczyło mnie to bardzo bardzo i z trudem dokończyłam.
4. "Oko świata" Robert Jordan
Książka, która miała mnie uwieść, a okazała się kopią Tolkiena (to znaczy tylko w tym zakresie, w jakim ją przeczytałam, a ile przeczytałam, to można sobie sprawdzić klikając na tytuł. No nie mogłam, w palce mnie gryzło, a zamiast rozkoszować się lekturą, wyszukiwałam kolejne podobieństwa do "Władcy pierścieni". Może i potem są tam cudowności, ale już nie ja się o tym przekonam
A Wy? Macie takie swoje pomyłki?
Jeden z moich Najważniejszych, E. L. Doctorow, ma na koncie powieść "Jezioro Nurów". To rzecz, której od lat nie potrafię sensownie zinterpretować poza stwierdzeniem, że jest obrazkiem z Wielkiego Kryzysu, i trochę ironiczną drwiną z "Wielkiego Gatsby'ego". Póki co po kolejnej lekturze zaciąłem się na tej książce w moim cyklu poświęconym Doctorowowi i nie wiem co dalej, przecież jeśli cykl ma być kompletny, to nie można jej pominąć. W każdym razie na tle szeregu świetnie pomyślanych i napisanych wielowątkowych powieści ta jedna wygląda tak, jakby autor sam nie wiedział, co chce przekazać.
OdpowiedzUsuńMoże mu się tak zdarzyło, dzieło-czarna owca.
UsuńOstatnio potrzebowałem czegoś bardzo "leciutkiego", więc wziąłem z bibliotecznej półki "Milaczka". Odłożyłem z niesmakiem po 20 stronach, bo choć rozumiem przerysowania (?), to jednak nawet one powinny mieć swoje granice :P
OdpowiedzUsuńOj, no jakże to? Milaczek tak chwalony przez blogerki, a Tobie nie zagrało?
Usuń;)
No jakoś nie. Mało tego, to jedna z tych książek, po której człowiek może znienacka zostać feministą i chcieć walczyć z takimi Milaczkami :P I proszę mi nawet nie wspominać, że to niekoniecznie musi być fikcja :(
UsuńMnie Milaczek też nie podszedł, choć doczytałam do końca. Za to potem sprzedałam na allegro ;-) Ale parę późniejszych książek Magdy Witkiewicz lubię.
UsuńGwałt jest jedyną książką Chmielewskiej, którą zaczęłam i nie dałam rady przeczytać. :(
OdpowiedzUsuńI ze spokojnym sumieniem nawet nie próbuj. Nie warto, nie trzeba, to szkodliwe wręcz.
UsuńKilku ostatnich nie warto. "Krwawej zemsty", żeby daleko nie szukać :)
UsuńWszystkie pozostałe przeczytałam, również te ostatnie. Szału nie było, ale jakieś okruchy przyjemności tak. A Gwałt to jakiś koszmar jest...
Usuń