czwartek, 15 czerwca 2017
"Zawód: wojownik" James White
Mały czarny zeszyt z tych popularnych zeszytów Iskier S-F. Kto zna? Oldskulowi miłośnicy s-f uczyli się na nich czytać.
Trafił do mnie pakiecik tych zeszytów; niektóre już znałam, inne, jak właśnie "Zawód: wojownik" widziałam po raz pierwszy w życiu.
James White znany mi jest serii o szpitalu kosmicznym. Pamiętam go jako głębokiego pacyfistę, mocno zaangażowanego w propagowanie pokojowych rozwiązań wszelkich konfliktów. "Zawód: wojownik" z pozoru prezentuje postawę skrajnie odmienną. Krótkie opowiadanie przybliża jeden konkretny epizod wojenny pomiędzy Ziemianami a Kelgianami (ogromne owłosione gąsienice; coś mi się zdaje, że o Kelgianach czytałam już we wzmiankowanym szpitalnym cyklu).
Wojny są obwarowane sztywnymi ramami przez Strażników Galaktyki. W celu zmniejszenia strat dowódcy armii wybierają spośród wojsk przeciwnika najbardziej tchórzliwych i niewyszkolonych żołnierzy, aby z nimi walczyć. Założenie jest takie, że wojna ma się toczyć w sposób niedbały i olewczy, a najlepiej ma się skończyć jak najszybciej, na przykład ogólną rejteradą z pola walki. Stało się jednak tak, że w te żarna wpadł kamyk w postaci żołnierza wcale nie tchórzliwego, tylko wyszkolonego, utalentowanego taktycznie, a do tego z ambicjami rozwalenia Unii Galaktycznej od środka.
Autor trochę mnie podpuścił, opisując przygotowania pułkownika Dermoda, tak że mimowolnie zaczęłam mu kibicować. Wiecie, w walce Ziemian z obcymi jakoś łatwiej brać stronę swoich. A potem dostałam obuchem w łeb, gdy zobaczyłam, do czego doprowadziła eskalacja konfliktu.
Tak, White potępia wojny. Ma rację. Rozwiązywanie konfliktów metodami siłowymi prowadzi donikąd.
"Zawód: wojownik" James White, tłumaczyła Blanka Kuczborska, Wydawnictwo Iskry, 1986.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Myślę, że jeśli ktoś na poważnie bierze się za S-F, powinien zacząć od White'a. Koniecznie! Toż to jeden z fundamentalnych klocuszków. :)
OdpowiedzUsuńMyślisz? Jakoś nigdy nie miałam zapędów, by tworzyć listy typu "koniecznie przeczytać", ale z drugiej strony sama takie listy chętnie czytam.
UsuńDermod też się pojawia w głównym cyklu.
OdpowiedzUsuńOch, no tak, a ja sobie nie przypomniałam, ech. No trudno.
UsuńPakiecik gratka:D
OdpowiedzUsuńDla tych, co lubią powspominać, idealny :)
UsuńNie załapałem się co prawda na te Iskry, gdy wychodziły, ale teraz wypatruję ich w antykwariatach.
OdpowiedzUsuńA masz na któryś chęć? Bo pewne tytuły mi się dublują...
UsuńDzięki Zeszytom poznałem byłem Kuttnera i Bułyczowa, a więc niech im będzie cześć i chwała :D
OdpowiedzUsuńKuttner wymiata. Genialny wynalazca rządzi!
Usuń