Ta opowieść zaczyna się od wielkiego deszczu. Pada i pada, zalewa coraz większe obszary, zwierzątka odcięte od świata siedzą na swoich spłachetkach ziemi i nie mogą zrobić nic, tylko czekać na koniec deszczu. Dygresyjnie: czasami też się tak czuję, zalewa mi świat, a ja nic nie mogę zrobić, tylko bezradnie czekam na słońce. Jakże mi wtedy brakuje Wielkiego Dzika, który doskonale umie pływać, rozwiązywać konflikty i zażegnywać spory.
Proszę: w historyjce "Katastrofa" uratował żuka gnojarza (a do tego parę pomniejszych stworzeń) przed zalaniem, w "Bałaganie" ze wszystkich sił starał się pogodzić susły* kłócące się o zapasy, w "Porządkach" go nie ma (bobry i piżmak rozstrzygnęły egzystencjalny problem we własnym zakresie), a w "Szczęściu" uratował borsuka przed zasypaniem przez niepotrzebne przedmioty.
Wielki Dzik, tak sobie myślę, to pogromca entropii w leśnym światku. Wie, jak powinna wyglądać idealna rzeczywistość, albo chociaż dobra, i stara się wygładzić sprawy tak, by idealny był świat.
Komiksy Bereniki są wielopoziomowe. Niby dla dzieci, ale przecież zawierają coś, o czym mogą dyskutować dorośli, na przykład te susły, które zaznaczyłam gwiazdką*. Pogodzenie susłów polegało no wykorzystaniu starej metody: jeden dzieli sporne przedmioty, drugi wybiera. W teorii to działa, w praktyce nie zawsze - i co wtedy? Takie życie, zdaje się mówić Dzik. Entropia bardzo chce wygrać i czasem jej się to udaje.
Za możliwość zapoznania się z komiksem dziękuję wydawnictwu Egmont.
"Malutki Lisek i Wielki Dzik. Porządki" Berenika Kołomycka, Egmont Polska, 2021, tom 7.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz