Mamy cudowną, złotą, słoneczną polską jesień. Polska, ale najwyraźniej występuje także we Francji (ciekawe, czy we Francji mówią "złota francuska jesień"?). Lasy pełne opadłych i opadających kolorowych liści, zwierzęta próbujące zgromadzić zapasy na zimę, cała ta krzątanina - i w tym wszystkim pan Zrzędek, który próbuje robić swoje (czyli zgrabić liście sprzed wejścia do domu), ale wciąż mu coś przeszkadza. A to wiewiórki taszczące orzechy, a to myszka z ugrzęźniętym na drzewie latawcem, a to jeż wpraszający się na darmowy poczęstunek.
Pan Zrzędek z niechęcią (widać to na jego obliczu) pomaga sąsiadom, kwitując ich paplaninę wymownym i naburmuszonym "ech". Znacie takich naburmuszonych gości, prawda? Bez utyskiwania nie mogą żyć, ech (!). W końcu traci cierpliwość do rosnącej sterty liści i biegnie do lasu odzyskać równowagę. Po powrocie zastaje... łatwo zgadnąć, prawda?
Ujął mnie ten komiks pewną kwestią, z którą sama (nie do końca skutecznie) walczę. Otóż przyznam się, nie lubię ludzi mrukliwych, nadętych, mało komunikatywnych. Jakoś nie mieści mi się w głowie, że ktoś taki może być dobrą osobą, robić ciekawe i pożyteczne rzeczy (mam ciasny umysł, ratunku). Jakoś tak utarło się w naszym świecie amerykańskie "keep smiling", uśmiechaj się, pokazuj zęby, nie marudź. Nasiąkłam tym, niestety.
Ta drobna opowieść pozwoliła mi trochę to z siebie strząsnąć, dopuścić do siebie, że muszę trochę poluzować. I dobrze.
Cały komiks jest przecudownie złoty, pomarańczowy, brązowy i czerwony, zwierzątka narysowane sympatycznie (dobrze oddana mimika pyszczków), a wisienką na torcie jest wspaniała wyklejka.
Polecam "Jesień pana Zrzędka"!
"W cieniu drzew. Jesień pana Zrzędka" Dav, tłumaczenie z francuskiego Ernest Kacperski, Egmont, Warszawa 2021.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz