Był czas, kiedy strach przed eskalacją konfliktu pomiędzy dwoma mocarstwami (epoka zimnej wojny) był czymś stale obecnym w codziennej egzystencji. Baliśmy się tych atomówek, pamiętam to, chociaż chowałam się na maleńkiej wsi i mało co z szerokiego świata do mnie docierało.
Pat Frank postanowił oswoić ten strach, pisząc książkę, w której urzeczywistnił te obawy - w myśl stwierdzenia, że bardziej boimy się tego, czego nie znamy. Tak. Wyleciały więc te pociski, jedna strona zaczęła, druga odpowiedziała tym samym. Skutek: ćwierć świata rozbita na proszek, ćwierć skażona radioaktywnie, a reszta to zupełnie nie wiadomo, bo i łączność szlag trafił.
Randy Bragg, mieszkaniec małego miasteczka na Florydzie, dowiaduje się o chaosie, który za chwilę ogarnie świat, od brata. Mark, wojskowy pracujący w wywiadzie, już się domyśla rychłego ataku przeciwnika, toteż wysyła rodzinę do brata z nadzieją, że przeżyją. Sam ma nikłe szanse, pracując w bazie wojskowej, to pierwsze cele.
"Biada Babilonowi! [...] to wielkie miasto zostało zmiecione z powierzchni ziemi w godzinę. W jedną godzinę!"
Wszystko się zgadza, niestety. Konflikt eskaluje, miasta znikają z powierzchni ziemi, ludzie giną tysiącami, urywa się łączność, wszystko się wali. Randy w tym swoim małym miasteczku, które ocalało, próbuje zorganizować życie sobie, rodzinie brata oraz przyjaciołom, których zgromadził wokół siebie. Po kolei przezwyciężają trudności: brak prądu, wody, jedzenia, lekarstw, wszystkiego. Znikły transporty z zaopatrzeniem, znikło paliwo z dystrybutorów. Brak informacji jest przygnębiający. Bandy łotrów napadających na ludzi, kradzieże, rozboje...
I teraz pozwolę sobie na luksus bycia czytelnikiem z lat dwudziestych XXI wieku, który niejedną już postapokalipsę w literaturze widział. Ten czytelnik kiwa głową i mówi: ależ ten Pat Frank był optymistą! Nieprawdopodobne, jak bardzo się starał, by Randy'emu i jego grupie włos z głowy nie spadł (jedyną osobą, której się naprawdę obrywa i umiera, jest czarnoskóry ogrodnik) i aby wszyscy odnaleźli się w nowej rzeczywistości.
Uczciwie muszę jednak przyznać, że przedstawił wiele zagrożeń czyhających na ludzi po upadku cywilizacji. Tyle że każde z tych zagrożeń szybciutko zneutralizował, czyniąc z książki swoisty, trochę lajtowy podręcznik przetrwania. Pierwszy punkt w podręczniku: należy zaopatrzyć się w lekarza chirurga, to rozwiąże wiele problemów.
Pat Frakt, pisząc o zagrożeniu nuklearnym w 1959 roku, próbował po pierwsze strząsnąć z siebie lęk przed zagładą, a po drugie wskazać ścieżkę komuś, kto chce żyć, przetrwać i niekoniecznie wegetować. Tak sądzę.
Przy tym wszystkim to barwnie i bardzo wciągająco napisana książka, którą czyta się jednym tchem.
Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję wydawnictwu Rebis.
"Biada Babilonowi" Pat Frank, przełożył Zbigniew A. Królicki, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań, 2023.
Ech... Czytam różne te serie klasyczne, przywracające, ale Rebis jakoś zaniedbałem.
OdpowiedzUsuńA dla mnie ta jest bombastyczna, zaniedbałam za to inne :D (te Magowe).
Usuń