Całkiem niedawno pisałam o książce japońskiej autorki, czyli o "Kameliowym Sklepie Papierniczym" - na fali fascynacji japońskimi klimatami sięgnęłam po szeroko zachwalane "Zanim wystygnie kawa" Toshikazu Kawaguchi. Nie był to najlepszy pomysł, teraz to wiem. Po zachwycającym dziele Ito Ogawy książka Kawaguchi okazała się nieco przybladła, rozmyta, nieokreślona. Nie mówię, że nie miała być taka, tylko okazało się, że w mój gust ten nastrój nie trafia.
Koncept jednakże jest całkiem udany. Gdzieś w Tokio, w bocznej uliczce, jest kawiarnia, która potrafi przenosić ludzi w czasie. Wędrują w przeszłość na ściśle określonych zasadach, rywalizując z duchem o miejsce przy stoliku do kawy, pilnując temperatury napoju w filiżance i pamiętając o tym, że nie zawsze uda się osiągnąć cel.
Zanim jednak cofną się w czasie, autor przybliża nam ich historię, charakter, motywy - abyśmy mieli lepszy ogląd sytuacji i pojęli niuanse, jakie tam występują. Tych niuansów było mi za dużo, a właściwie tłumaczeń tych zawiłości. Czasem wystarczą mi dwa słowa, a czasem wolę niedopowiedziane.
"Zanim wystygnie kawa" to książka niespieszna, pełna emocji - jeśli takie lubicie, spodoba wam się. Jeśli o mnie chodzi, było nieźle, ale w zachwyt nie wpadłam.
"Zanim wystygnie kawa" Toshikazu Kawaguchi, tłumaczenie Joanna Dżdża, Relacja, 2022.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz