czwartek, 22 listopada 2012
"Mówca umarłych" Orson Scott Card - ale czad
Książka, która zabrała mnie na inne planety. Autentycznie. Słuchałam i odpływałam, to znaczy odlatywałam, ale nie tak, jak myślicie, tylko normalnie, rakietą kosmiczną odlatywałam i tam byłam. Śmiejcie się, śmiejcie, serio mówię! ;)
No dobra, trochę koloryzuję, ale naprawdę książka mnie kupiła, kilkoma rzeczami. Po pierwsze: miejsce akcji - czyli planeta z obcą rozumną rasą; po drugie: ta właśnie obca rasa zwana prosiaczkami ze swoimi tajemnicami; po trzecie: ludzie, którzy badają te tajemnice, czyli ksenolodzy. Oraz oczywiście sam mówca, postać irytująco wszechwiedząca, empatyczna i bezstronna.
Jeśli ktoś zna, choćby śladowo, "Grę Endera", to wie, że ludzkość spotkała się tam z obcą rasą, zwaną robalami. Wynik tego spotkania był dramatyczny i ludzkość po trzech tysiącach lat doskonale go pamięta. Kiedy więc ludzie znów znajdują obcą rasę, są bardzo bardzo ostrożni i kontakty ograniczają do minimum, bojąc się powtórki z rozrywki. Zakazy i ograniczenia chyba jednak bardziej szkodzą niż chronią. Tu sobie pozwolę na krytykę Kongresu: jak się nie chce ingerować w rozwój obcych, to się nie włazi z butami na ich planetę. Ogrodzenie ludzkiej kolonii murem jest jak ogradzanie mrowiska drutem kolczastym. Tak.
Ludzie i prosiaczkowie w miarę upływu lat poznają się i coraz silniej na siebie oddziałują, aż do tragedii (znów!), tyle że tym razem nie chodzi o śmierć całego gatunku, a o śmierć kilku ludzi, tajemniczą i zagadkową. Jest ciekawie, co? A od tego momentu robi się jeszcze ciekawiej, akcja nabiera rozmachu i tempa i nie można się od książki oderwać. Na planetę przybywa Ender, tak, ten Ender sprzed trzech tysięcy lat, ale nie po to, by się rozprawić z prosiaczkami, przeciwnie, zależy mu na szczęściu i zadowoleniu wszystkich ras: ludzi, prosiaczków, robali poniewczasie (a może i nie poniewczasie), taki samarytanin z niego. Dziwnym wielce była dla mnie ta wielokrotnie podkreślana w książce nienawiść ludzkości do Ksenobójcy, ale wizualizowałam sobie Hitlera i poziom zdziwienia we krwi mi spadał.
Rany, jak ja lubię takie książki, co łączą w sobie tak wiele: obce planety, obce rasy, socjologię, tajemnicę, fantastykę, akcję... mniam! I jeszcze Roch Siemianowski jak wisienka na torcie.
Niestety, audiobook ma jeden mankament. Poszczególne fragmenty nie są hm, zsynchronizowane z końcami rozdziałów czy (o zgrozo) zdań. Wygląda to tak, jakby całość była nagrana w jednym kawałku (w co osobiście nie wierzę, bo żaden lektor nie wytrzyma czytania ciągiem przez kilka godzin), a potem pociachane na w miarę równe kawałki. Czasem ciachnięcie wypada na końcu rozdziału, czasem na końcu zdania, a czasem w środku zdania. Ucierpiała na tym płynność. Ktoś to powinien przesłuchać przed ciachaniem!
Co nie zmienia faktu, że książce daję szóstkę i bardzo bardzo dziękuję Bibliotece Akustycznej za udostępnienie audiobooka!
"Mówca umarłych" Orson Scott Card, tłumacza nie podano (ale za to na okładce wydrukowano logo siedmiu patronów medialnych), Biblioteka Akustyczna 2012.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oj, pamiętam z jakimi wypiekami to czytałam ale Gry Endera nie przebiło w kwestii dramatyzmu ostateczności, bardziej pod względem antropologicznej analizy kontaktów z obcymi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ano, skłaniam się właśnie ku temu, by "Grę" sobie powtórzyć, bo wersja audio też jest, mniam.
Usuń"Gra Endera" to jedna z najlepszych książek, jakie czytałam. Z rozrzewnieniem ją wspominam, bo to były początki mojej przygody z fantastyką, potem niewiele już pozycji podobnie mnie zmiotło... "Mówcy umarłych" już tak dobrze nie kojarzę, pora sobie przypomnieć...
OdpowiedzUsuńZachęcam, zachęcam! :)
UsuńJa na początku tego roku poleciałam całą serię - wszystkie cztery części i uważam, że właśnie na "Mówcy..." należy się zatrzymać. "Gra Endera" znakomita, "Mówca" nieco słabszy (ale być może faktycznie Roch Siemianowski podnosi jego wartość:P), "Ksenocyd" da się jeszcze znieść, ale "Dzieci umysłu" to już przesada.
OdpowiedzUsuńNie czytałam tylko "Endera na wygnaniu", dopisanej później brakującej części (pomiędzy "Grą" a "Mówcą"), ale nie tak dawno Nutinka wypowiadała się o tej książki życzliwie, więc może zaryzykuję.
Cztery części? Na b-netce widzę, że cykl ma jedenaście tomów, co mnie nieco przeraża :)
UsuńMiałam okazję zapoznać się jeszcze z "Pierwszymi spotkaniami w świecie Endera", mało co pamiętam, tylko ogólne pozytywne wrażenie.
bardzo lubię tego lektora. On chyba czyta większość książek, wydawanych w formie audiobooka przez Bibliotekę Akustyczną:)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, czy większość, wyszukiwarka znalazła siedem książek. Ale fakt - to nazwisko ma niezłą renomę :)
UsuńTo świetna wiadomość, że Mówca umarłych ukazał się jako audiobook. Po Grze Endera, obiecałam sobie, że przeczytam drugą część cyklu i jakoś tak mi się zeszło, niestety. A słuchanie zamiast czytania ma tą zaletę, że można w międzyczasie na przykład pomachać szydełkiem, albo pierogi ulepić ;)
OdpowiedzUsuńChciałabym, żeby następne części też zostały wydane w audio. Ech, marzenia...
UsuńWkrótce na ekrany kin wejdzie adaptacja pierwszej części sagi o Enderze. Będzie więc pełna multimedialność doznań dla fanów jego przygód.
OdpowiedzUsuńAgnes, jeśli lubisz tego typu książki to poza Zajdlem warto spróbować z polskich pisarzy przede wszystkim Lema: "Solaris", "Niezwyciężonego", "Eden", "Powrót z gwiazd";
Myślę, że niedługo ukażą się w formie audio. Jakiś czas temu Wydawnictwo Literackie wzięło się do roboty...
O, będę miała okazję wysłuchać tego, czego nie miałam jeszcze okazji przeczytać z twórczości Lema. Dzięki za informację.
Usuń