Lubię cmentarze. To nie jest takie lubienie, jak się lubi kluski z makiem (że tak nawiążę do tradycji wigilijnych), tylko takie, że odnajduję na cmentarzach pewien ład i spokój, przyprószony odrobiną smutku. Wyciszam się i zwalniam. Mama mnie tego nauczyła - nie wyciszania, tylko chodzenia po cmentarzach, oglądania nagrobków, czytania napisów, epitafiów (swoją drogą, coraz rzadszych)...
Do albumu "Nekropolis" od razu zaświeciły mi się oczy. Album o cmentarzach, zdjęcia autorstwa Adama Bujaka, to musi być coś wspaniałego - pomyślałam. Faktycznie. Album jest wspaniały.
Zamieszczono w nim zdjęcia z czterech nekropolii: cmentarza Rakowickiego w Krakowie, Łyczakowskiego we Lwowie, wileńskiego cmentarza na Rossie i warszawskich Powązek. Przed oglądaniem zapoznałam się z krótkim wstępem autorstwa Jacka Kolbuszewskiego o historii i specyfice każdego z tych miejsc, po czym przeszłam do oglądania zdjęć.
Oto cmentarz w Krakowie i czarny kot przecinający alejkę, czujący się jak u siebie w domu. Pewnie jest u siebie w domu. Niebieskie, czyste niebo i kondukt pogrzebowy złożony z ośmiu smukłych kariatyd - to ktoś z rodziny Schutzerów udaje się na miejsce wiecznego spoczynku.
Anioły, popiersia, rzeźby wyłaniające się z mgły, przysypane śniegiem... piękne zdjęcia robi Bujak.
Następny to cmentarz Łyczakowski we Lwowie, o którym czytam:
"Arcydziełem polskiej poezji nagrobnej wiersz Teofila Lenartowicza na grobie poetki Marii Bartusówny (1854-1885)[...]" [1] - ech, nie można było zacytować tego wiersza? Musiałam sama poszukać.
"Chateńkę, jakiej nie miała sierota,
Wzdychając za nią aż po życia kres,
Stawiają dłonie czułych sióstr i braci;
Księgi jej pieśni nie na wagę, złota
Ciężą, — a na wagę łez.
Za takie księgi Pan Bóg tylko płaci,
I z niemi ona, tam wysoko w górze,
Stoi nad tobą, pobożny przechodniu;
I jako dzwonek, co rozpędza burze,
Dzwoni nad Polską w tych straceńców chórze,
Którzy się jawią i nikną dzień po dniu."
Zdjęcia. Ileż zieleni, drzewa, krzewy, paprocie, to nie cmentarz, to ogród na wzgórzach. Natknęłam się na zdjęcie grobu Artura Grottgera, ze smutnym aniołem, zwróciło moją uwagę, bo widać na nim tablicę (a tego mi brakuje w albumie) o treści "Artur Grottger, ur. 1837, zm. 1867. Niech Cię przyjmie Chrystus, który Cię wezwał, a do chwały Jego niech Cię odprowadzą aniołowie".
Inne znane nazwiska: Maria Konopnicka, Gabriela Zapolska. Cmentarz Orląt Lwowskich robi wrażenie rzędami białych krzyży. A te rzeźby! Biała, alabastrowa postać kobieca w zamyśleniu spoglądająca w niebo - cudna. Twórcą jest Tomasz Dykas, grobowiec rodziny Krzeczunowiczów.
Inny artysta, Zygmunt Kurczyński, na nagrobku Wilhelma Konstantego Stanka wyrzeźbił klęczącego Chrystusa ukrzyżowanego. Ta rzeźba robi wrażenie.
Przewracam kartki, docieram do strony 92 i dech mi zapiera z zachwytu. Czytam podpis "Jeden z najbardziej znanych łyczakowskich nagrobków - rzeźba Juliana Markowskiego na grobie Ludwika i Katarzyny Markowskich" - a kim jest ta kobieta, która wygląda, jakby właśnie zasnęła, być może snem wiecznym? Czy to Katarzyna? Jest piękna! Chcę tam pojechać i zobaczyć to na własne oczy.
Wilno, Rossa, również zielona, pełna drzew i konwalii, krzyże, anioły i aniołki na dziecięcych grobach, gdzieniegdzie zdjęcie nagrobne, czyje, nie wiem. Jest melancholijnie, jest poetycko.
Powązki, chyba najsłynniejszy polski cmentarz.
"Wielkie znaczenia* Powązek wynika też z tego, że stały się one galerią polskiej rzeźby XIX i XX wieku, ukazującą zarówno jej artystyczny dorobek, jak i przemiany zachodzące w tym czasie w sztuce polskiej"[2].
* - chyba powinno być "znaczenie"
Oglądam te rzeźby, nagrobki, strona po stronie, i znów docieram do czegoś, co mnie powala siłą wyrazu.
Nagrobek rodziny Ambrożewiczów, dzieło Adolfa Niewiarowskiego. Postać kobieca złamana bólem, gest ręki zakrywającej oczy, niema rozpacz, ten kamień jest przesycony emocjami. Co za talent!
Kilka stron dalej małe dziecko wspinające się na paluszki chwyta za serce. To grobowiec Bolesława Prusa z napisem "Serce serc". Piękne. Tam też chcę pojechać.
Przepiękny, przecudowny album. Tylko napisów na nagrobkach mi brak, Lubię oglądać, ale lubię też i czytać.
Twarda oprawa, kredowy papier, dwujęzyczny tekst - świetny materiał na prezent. Za możliwość zapoznania się z tą pozycją dziękuję Wydawnictwu Bosz oraz firmie Business & Culture
---
[1] Tekst: Jacek Kolbuszewski, zdjęcia: Adam Bujak, wydawnictwo BOSZ, Olszanica 2012, s.59
[2] Tamże, s.140
Kurczę, żadne zdjęcie mi się nie wyświetliło, a opis brzmi tak zachęcająco!
OdpowiedzUsuńNo cóż mogę powiedzieć - u mnie widać wszystko, może ktoś jeszcze się wypowie, czy widać, czy nie widać? Zdjęcia są naprawdę dobre.
UsuńWidać.
OdpowiedzUsuńwidać, widać.
OdpowiedzUsuńbwana
Dzięki. Uff.
OdpowiedzUsuń