Za tę powieść James Blish otrzymał w 1959 roku nagrodę Hugo. Słusznie, bo to kawał tekstu skłaniający do rozmyślań.
Ziemska ekspedycja bada planetę Lithia, wśród badaczy jest jezuita i biolog, ojciec Ramon Ruiz-Sanchez, który mocno ekscytuje się wyprawą i obcą planetą, z łatwością łącząc w tej fascynacji wiarę i wiedzę. Twierdzi:
"Wiara i nauka nie wykluczają się nawzajem. Jeśli umieści się naukę na pierwszym miejscu i wyłączając wiarę, odrzuci wszystko, co nie może zostać udowodnione, wówczas ma się do czynienia ze zbiorem pustych gestów. Dla mnie biologia jest aktem religijnym, bo wiem, że wszystkie stworzenia są istotami bożymi i każda nowa planeta wraz z wszelkimi przejawami życia jest manifestacją potęgi Boga" [1]
Ta jego postawa ma zasadnicze znaczenie dla rozwoju sytuacji, ponieważ ta nowa planeta jest zamieszkana przez rozumną rasę. Lithijczycy, dwunastostopowe (~3,5m) jaszczury, mają cywilizację rozwiniętą nieco inaczej niż ziemska. Mają zaawansowaną elektrostykę, ale elektrodynamikę w powijakach. Prawie w ogóle nie badają materii, za to rozwinęli astronomię opisową. Ojciec Ramon
"Przede wszystkim jednak interesował się tym, czy mają wyrzuty sumienia".[2]
To dość niezwykła sytuacja, nie zwykliśmy rozważać badań kosmicznych w kategoriach wiary, a to, jak się okazuje, dla Ruiz-Sancheza jest niezwykle istotne! Lithijczycy nie znają Boga, a mimo to są doskonali. Nie znają agresji, mają czyste myśli, żyją w harmonii z otaczającą ich naturą, są absolutnie uczciwi, prawdomówni i pewni siebie. Jak rozważa jezuita:
"Najwyraźniej nie mieli czarnych myśli. Wspierani byli - jeśli Ruiz-Sanchez się nie mylił - przez drugą największą moc wszechświata, i to wprost, bez pośrednictwa kościołów i bez przeczących sobie nawzajem interpretacji. To, że nigdy nie dręczyły ich rozterki, było charakterystyczne dla tworów owej mocy. Tylko dzieci Boga obdarowane zostały wolną wolą, przez co często popadają w zwątpienie".[3]
Jezuita popadł w zwątpienie (jako dziecię boże), a jego opinia na temat planety i jej mieszkańców ma wpłynąć na przyszłość Lithii. To dość dziwne, że o tym, co stanie się z planetą, nie mogą decydować jej mieszkańcy. Jeszcze dziwniejsze, że decyzje zapadają między innymi na podstawie aksjomatów teologicznych. Hej, historia konkwisty się kłania! Trudno jest osobie wierzącej rozstrzygnąć dylematy poruszane w tej powieści, są... udziwnione ponad miarę. Bez wątpienia można jednak stwierdzić, że autor przeniósł rozważania o naturze podbijania kosmosu w rejony dotychczas pomijane, i że zrobił to zaiste z polotem i rozmachem.
Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję wydawnictwu Rebis.
Czy ja dobrze rozumiem, że doskonali Lithijczycy są dziećmi szatana, bo nie szarpią nimi wątpliwości, a w związku z tym jezuita im zgotuje jakąś zagładę? trochę chory koncept.
OdpowiedzUsuńChory, ale czy aż tak bardzo niemożliwy? Swoją drogą brak systemu teologicznego u inteligentnych istot, to już jest srogi koncept dla ziemianina :P
UsuńZnaczy sam koncept to my znamy z historii, jak Agnes nadmieniła. Konkwista itepe. Jezuici uszczęśliwiający kolejne istoty swoimi wątpliwościami, brr.
UsuńNajgorsze jest to, że jezuita gotuje zagładę, a reszta załogi, rzekomo naukowcy, szykują im wieczną niewolę i wyzysk. Nie wiadomo, co gorsze. Spoileruję, ale może nie tak bardzo.
UsuńTo raczej dość oczywisty kierunek rozwoju wydarzeń.
UsuńNie tylko Lithijczycy są dziećmi szatana, ale te istoty zostały postawione na drodze biednego jezuity na pokuszenie.
Usuń@Sylwka Jak te nieletnie dzieci, co lgną? :(
UsuńW tym kierunku autor nie poszedł.
UsuńChodziło bardziej o to, że jezuita wmawia sobie, że jedynie świat z Bogiem może być dobry, więc świat bez Boga trzeba zniszczyć, bo to pomiot szatana.
Ogólnie strasznie się ojczulek mieszał w zeznaniach.
Nie znam książki, znam mentalność jezuitów i doskonale sobie to umiem wyobrazić :( Chyba nie chcę tego czytać, szlag by mnie trafił.
UsuńNo i teraz wyobraź sobie mentalność jezuity wystrzelonego w kosmos. Przecież nie ogarnie! No i nie ogarnął.
UsuńIm nie trzeba kosmosu, na ziemi też nie ogarniają :)
UsuńKażde dobre sf opowiada tak naprawdę o nas i naszych problemach, a ta książka robi to w naprawdę przewrotny sposób, tak więc uważam, że warto ją przeczytać!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie warto, żeby spojrzeć na pewne kwestie pod takim kątem, który nam by samodzielnie do głowy nie przyszedł.
UsuńKsiążka chyba nie dla mnie. Polecam ostatnio przeczytaną powieść fantasy "Pani siedmiu bram". Niezwykle wciągająca.
OdpowiedzUsuńO, mitologia sumeryjska! Interesujące, dzięki za zwrócenie uwagi! :)
Usuń