Wiecie, jaki jest wielki plus pracy w bibliotece? Ano taki, że dział gromadzenia kupuje do biblioteki kolejny tom twojej ulubionej serii kryminalnej i ty już nie musisz kupować sobie tego do domu (i potem zastanawiać się, gdzie to upchnąć na półce).
W ten sposób przeczytałam "Chlorek sodu", dziewiąty tom cyklu "Departament Q", czyli spraw rozwiązywanych przez zespół złożony z Carla Mørcka, Rose, Assada i Guntera. Tym razem mają do wyjaśnienia sprawę kilku zgonów, które łączy chlorek sodu. Tak, pospolita sól kuchenna. Taki znak rozpoznawczy przestępcy sobie wymyślili.
Przestępcy to zorganizowana grupa, mająca tak zagmatwane pobudki i tak niekonwencjonalny sposób postępowania, że doprawdy znaleźć tam nić sensu mógł tylko Departament Q. I, skubańcy, łapią za tę nić i lecą z koksem, choć łatwo nie jest. Nie mogę zdradzić więcej.
Interesujące są wątki bardziej osobiste. Assad, choć po burzliwych wydarzeniach połączony jest w końcu z rodziną, mocno odczuwa dyskomfort wynikający z odmienności kulturowej jego rodziny. Grozą przejmuje go też myśl, że jego syn może zostać deportowany z Danii. Mørck z kolei ma kłopoty innego rodzaju. Odbija mu się czkawką sprawa "gwoździarki", dawnej sprawy, która przysporzyła mu wiele problemów, a na głowę wchodzi mu wydział wewnętrzny. To bardzo emocjonujące!
Nie jest to najlepszy tom z cyklu, ale nie szkodzi, i tak przeczytałam z przyjemnością i będę czekać na tom dziesiąty, byle nie za długo!
"Chlorek sodu" Jussi Adler-Olsen, tłum. Joanna Cymbrykiewicz, Wydawnictwo Sonia Draga, 2022.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz