środa, 11 sierpnia 2010

"Życie na trzy psy" Abigail Thomas

Cóż za przedziwny przypadek sprawił, że "Życie na trzy psy" czytałam tuż po "Jedz, módl się, kochaj", dzięki czemu (tak sądzę) mogłam głębiej zrozumieć, a może nawet poczuć "Życie na trzy psy". Powieść ta, choć niby nie zawiera tak wiele treści, to więcej mówi o życiu, miłości, śmierci niż wiele, wiele innych. To historia Abigail, spisywana od momentu wypadku jej męża, historia jej zmagań z jego chorobą (poważne uszkodzenia mózgu po potrąceniu przez samochód) i z własnym życiem.

Właściwie to nie zmagania, bo zmagania kojarzą się z walką, a Abigail nie walczy. Bo z kim? Z chorobą męża? Nie da rady, jest trwała i nieodwracalna. Z mężem? Dlaczego walczyć z kochaną osobą, przecież on nie jest niczemu winien. Z losem, z przeznaczeniem, z Bogiem? Abigail nie walczy, tylko żyje jak umie. Pięknie, z miłością opiekuje się mężem, na tyle, na ile pozwala jej na to stan męża. Opiekuje się też psem, potem dwoma, potem trzema. Dużo rozmyśla, dużo wspomina. Abolutnie nie koncentruje się na sobie, jak to czyni autorka "Jedz, módl się, kochaj".
Spodobała mi się ta książka. Jest łagodna i silna. I mądra.

Ocena: 5/6.

3 komentarze:

  1. Nie znam, niestety, ani tej książki, ani autorki. A czuję, że to błąd. Będę musiała przeczytać opisaną przez Ciebie książkę, bo zachęciłaś mnie do niej :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mi się podobała. Zwróciłam uwagę na przemianę bohaterki, jak walczy, a później poprostu żyje najlepiej jak potrafi i jak wydaje się jej najrozsądniej. Tak na marginesie podziwiałam opiekę, nie wiem czy u nas osoby niepełnosprawne takiej doświadczają.

    OdpowiedzUsuń