sobota, 19 marca 2011
"Moja żona wiedźma" Andriej Bielanin (miłość jest dobra na wszystko)
Zirytowała mnie ta książka porządnie, tak, że chciałam, będąc już dobrze w połowie, rzucić ją w kąt. Przemogłam się jednak, doczytałam do końca i mogę rzec, że nie żałuję. Jednocześnie stwierdziłam, że ten autor to chyba nie dla mnie. Chociaż, po przemyśleniu (pisałam ten tekst na raty, więc miałam trochę czasu na przemyślenia), skłonna jestem dać mu jeszcze jedną szansę.
Główny bohater, Sierioża, poeta, zakochał się w dziewczynie, Nataszy, a ona w nim. Pobrali się, a potem się okazało, że ona jest wiedźmą. Miłość wszystko wybaczy, więc Sierioża przechodzi nad tym do porządku dziennego, kochając żonę nad życie i nie zwracając uwagi na to, że naczynia się same zmywają, a przy pełni księżyca Natasza znika na całe noce.
Sielanka kończy się, kiedy poeta wrzuca w ogień sierść, którą widzi na ubraniu żony, bo to jest właśnie magiczny talizman, który pozwala jej wędrować pomiędzy światami. Kojarzę bajkę, gdzie królewicz czy carewicz wrzucił do pieca żabią skórkę, należącą do ukochanej i ta już nigdy nie mogła przemienić się w żabę, została w ludzkiej postaci, ale tak się tym martwiła, że na dobre to wcale nie wyszło. Podobnie wyszło z Nataszą, tyle że ona nie została z mężem, tylko znikła gdzieś w alternatywnym świecie.
Od tego miejsca cała akcja kręci się wokół tego, jak Sierioża ma ją odzyskać, całą i zdrową, kocha ją bowiem nad życie. Mając do pomocy anioła i diabła (o przedziwnych imionach, wiecznie mi się te imiona myliły), skacze między światami, szuka, błądzi, zaczepia o średniowiecze, wędruje do piekła (taki Orfeusz z niego, a jakże, artysta, poetą jest wszak), błądzi po skandynawskiej mitologii w tę i z powrotem, ruchliwy jak mrówka w upalny dzień (żeby nie powiedzieć ostrzej). Właśnie to ADHD bohatera mnie zirytowało tak bardzo, że chciałam przerwać czytanie, ale uzmysłowiłam sobie, że on to wszystko z miłości (pisałam, że żonę kocha nad życie?), wzruszyłam się, westchnęłam i dokończyłam książkę. Z lekkim zawrotem głowy od mnogości wątków w powieści.
Mimo że dałam ocenę tylko 3,5 za ten chaos i lekki bałagan, który mi jakoś nie pasował i gryzł mnie w oczy, to jednak postać Sierioży, który za ukochaną gotów jest w ogień skoczyć, wzrusza me tkliwe niewieście serce. Mój mąż też na pewno by skoczył.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Moje serce jest coś mało tkliwe, więc podejrzewam, że miłosne ADHD bohatera mogłoby mnie irytować ;).
OdpowiedzUsuńHmm, mieszane uczucia masz widzę ;) Mam takie wrażenie, po przeczytaniu tego, co napisałaś, że trochę nie wyszedł autorowi miks tych wszystkich motywów. Może kiedyś, przy okazji.
OdpowiedzUsuńMam ją w domu, ale jakoś nie miałam na nią ochoty do tej pory - to teraz już się chyba nie przekonam.
OdpowiedzUsuńPrzyznam że nawet nie słyszałem o tej pozycji, ale Twoja recenzja mnie zaciekawiła. Jeśli pojawia się tam wątek podróży w czasie, odwiedzania mitologicznych miejsc to chyba warto bliżej się jej przyjrzeć.
OdpowiedzUsuńChyba sobie odpuszczę:)
OdpowiedzUsuńNie dodałaś jak fantastycznym humorem popisuje się autor, ja czytając ta książkę ubawiłam się do łez. Rewelacyjne kłótnie anioła z diabłem, a sam Serioża jest równie zabawny. Książkę przeczytałam jednym tchem i polecam wszystkim jako sposób na poprawę humoru i oderwanie się troszkę od rzeczywistości.
OdpowiedzUsuń