piątek, 8 kwietnia 2011

"Ścieżki Avenidów" Agnieszka Grzelak (książka Włóczykijka)


Wzięłam udział w akcji "Włóczykijka" trochę wbrew sobie, bo zasypana jestem kupką książek pożyczonych i własnych. Czytanie "na termin" średnio mi odpowiada, ale co tam, powiedziałam sobie w duchu i zapisałam się na "Ścieżki Avenidów".

Bardzo dobrze zrobiłam. Dostałam książkę, którą przeczytałam z zapałem i przyjemnością. Och, nie jest to literatura z najwyższej półki, aspirująca do niewiadomoczego - i chwała Bogu, bo nie tego potrzebowałam.

"Ścieżki Avenidów" to właściwie prosta historia. Główna bohaterka, Mori, dziewczyna o nieprzeciętnych zdolnościach, właśnie wkracza w dorosłość. Wyprowadza się od rodziców, zaczyna pracę, poznaje przystojnego chłopaka - i nagle ciach, zostaje porwana do równoległego świata, gdzie ma zostać królową wbrew swojej woli. Tu się akcja rozgałęzia: on jej szuka, mając do pomocy Avenidów (intrygujący lud wędrujący w książkach, przez książki i dzięki książkom), ona próbuje uciec z niewoli. Czy im się uda i w jakim stylu, tego dowiemy się z książki.

Otóż właśnie, styl. Książkę napisała kobieta, która naprawdę zna się na pisaniu. Skąd wiem? Ano, bo książkę przeczytałam płynnie, bez zająknięć, nic mi nie zgrzytało, nic nie zatrzymywało, śledziłam losy sympatycznej Mori z zaciekawieniem. Wciągało! Do tego pani Grzelak lubi książki, lubi ładne przedmioty (i pięknie je opisuje), ma wyczucie stylu i - cóż za ulga - kolor kremowy nazywa kremowym, a nie ecru!
Dostałam do ręki miłą historię, bardzo dobrze napisaną - spodobało mi się tak, że na pewno poszukam poprzednich części cyklu. Ha! Tak, to cykl. Ale na szczęście książka nie wymagała znajomości poprzednich części - zadbała o to autorka, wtrącając tu i ówdzie, mimochodem, zdania naświetlające przeszłość bohaterów.

Poruszę jeszcze jedną kwestię. Rzadko piszę o okładkach, ale ta mnie zastanowiła i zmusiła do przemyśleń. Zobaczyłam białowłosą dziewczynę o jasnych oczach i myślałam, że to Mori, ale przeczytałam:
"Spodobała mu się jej delikatna twarz o granatowych oczach [....], okolona ciemnymi włosami, opadającymi w łagodnych falach do połowy pleców".[1]
Może więc to czarny charakter (wiem, że to facet, ale są różni faceci), Arxt?
"Mimo że wyrósł na wysokiego, chudego mężczyznę, to jego jasnoniebieskie oczy, blada cera, białe włosy opadające na ramiona [...]".[2]
Ach nie! To Avenidka, Rissa.
"Jej długie srebrzystobiałe włosy splecione były w dwa sięgające połowy pleców warkocze". [3]
"Miała jasnoniebieskie, prawie białe oczy [...]".[4]
Dlaczego Avenidka trafiła na okładkę? Bo tytuł brzmi "Ścieżki Avenidów"? To w takim razie powinno ich być dwoje na tej okładce, Rissa miała towarzysza, równorzędnego jej bohatera. Lubię, jak okładka jest mocno osadzona w treści, tu tego nie czułam, szkoda. W tym miejscu pozdrawiam Pawła Rosołka, projektanta!

---
[1] "Ścieżki Avenidów", Agnieszka Grzelak, Prószyński i S-ka, Warszawa 2010, s.15
[2] Tamże, s.85
[3] Tamże, s.89
[4] Tamże, s.91

Ścieżki Avenidów [Agnieszka Grzelak]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

4 komentarze:

  1. Autorkę tę bardzo zachwalał jej mąż- psycholog Szymon Grzelak, a to dlatego, że jej książki nei zawierają podobno treści deprawujących młodzież.
    A jeśli do tego jeszcze umie pisać, to juz by była pełnia szczęści:).
    Sprawdzę, bo też jestem zapisana do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie w bibliotece jest, więc sobie będę musiała wypożyczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo taka Avenidka najładniej i najciekawiej prezentuje się na okładce? ma być na tyle intrygująco żeby ktoś sięgnął po powieść

    OdpowiedzUsuń
  4. Izo, życzę miłego czytania. Myślę, że będziesz zadowolona :)
    Viconia - polecam!

    bsmietanka - ano właśnie, obserwuję tendencję do jakiegoś dziwnego spłycania okładek, zwłaszcza fantasy... ładna buzia, to najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń