wtorek, 27 grudnia 2011

"Smuteczek, czyli ostatni naiwni" - widowisko kabaretowe


Biały, papierowy kwiatek w butonierce, nikły zapach kurzu, świat zaprzeszły Starszych Panów znów na topie! Tak miało być, miałam nadzieję.
W role Wasowicza i Przybory wcielili się: młody Stuhr (ciekawe, czy jak młody Stuhr będzie miał tak z 50 lat, czy dalej będzie młodym Stuhrem?) oraz aktor znany mi z twarzy, ale nie z nazwiska. Snuli się smętnie po scenie, próbując godnie i nobliwie prezentować się w smokingach. Próbowali przerzucać się jakby mimochodem dowcipnymi powiedzonkami, ale te powiedzonka nie trafiały w rozmówcę, leciały im ponad głowami i lądowały grzęznąc gdzieś w kurtynach.
Ożywiłam się na chwilę, gdy na scenie przeklinali się wzajemnie Zbigniew Zamachowski i Joanna Kołaczkowska - oni przynajmniej byli wyraziści. No i głos Magdy Umer, też wyrazisty, bo się wyróżniał  w jednej z piosenek.
A poza tym - smętnie, smętnie, smętnie. Tak powtarzam to słowo, bo się  idealnie nadaje. 

---
Poza tym: po świętach jestem pełna, coraz pełniejsza i coraz okrąglejsza, pod choinką znalazłam dwie książki - "Czarne mleko" Safak  i "Kill Grill: Restauracja od kuchni" Bourdaina, tę drugą już zdążyłam przeczytać.
A Krzyś przepiękną "Alicję" w wydaniu Wilgi, pana Brumma, drugi tom "Nudzimisiów" i księgę wierszy (ależ świetna książka, napiszę o niej chyba).

3 komentarze:

  1. Jakieś odgrzewane dania serwują:P Polecam "Zimy żal", zdecydowanie dynamiczniejsza rzecz:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś nie potrafię się przekonać do współczesnych widowisk kabaretowych. Ja nie przy nadziei, a po świętach też jakoś mnie więcej :(

    OdpowiedzUsuń
  3. w zalewie kabaretów, które już zjadają własny ogon, to widowisko było daniem odgrzewanym, ale i tak obejrzałem z przyjemnością

    OdpowiedzUsuń