Jest taka jedna.
Zgnębiła mnie, oszukała, sponiewierała, oczarowała i przeraziła.
Ufnie czytałam o losach bohatera, a potem się dowiedziałam, że mnie niecnie oszukał. I to jest właśnie to, co mnie
najbardziej ukłuło.
Mowa o "Zaułku łgarza" Roberta McLiama Wilsona. Polecam.
czemu oszukał? kiedyś czytałem, ale jakoś mało kojarzę zakończenie...
OdpowiedzUsuńNo po prostu oszukał, napisał coś, a ja uwierzyłam, a potem napisał, że kłamał.
UsuńHa! A jak się zapatrujesz na bohatera Autopsji? Do "zrycia" i sponiewierania polecam również "Strzałę czasu" Amisa.
OdpowiedzUsuń"Autopsji" nie czytałam, widzisz, miałam fazę na Wilsona, ale jakoś mi zdechła po dwóch książkach. A właściwie zdechła mi po "Zaułku", widzisz, jak to książki oddziałują na czytelnika... ;)
UsuńAmisa wrzucam do schowka, dziękuję!
Czekam na kolejnego. Niby jest, ale nie przetłumaczony. Szkoda. Chociaż u Wilsona taka równia pochyła. Najlepszy był debiut.
UsuńDebiut to właśnie "Zaułek", prawda? No niezła, ale mnie jednak bardziej do gustu przypadła "Ulica marzycieli". Zdecydowanie.
Usuń