piątek, 1 lutego 2013
"Kwiatuszku" Maciej Czapiewski - w poszukiwaniu plemnika
Wygrałam, otrzymałam, z autografem, a raczej rysografem, po czym zatopiłam się w lekturze.
Przeczytałam i zastanowiłam się. To wszystko już było. Post-apokalipsa, promieniowanie, mutacje genetyczne, świat szalony i odpychający, krwiożercze zmutowane psy - i w tym wszystkim kilka zabłąkanych, w miarę normalnych jednostek ludzkich. Niby było, ale autor opowiedział historię, która porusza.
Jest sobie dziewczyna, która wędruje przez ten nieprzyjazny krajobraz i szuka faceta. Jak już jakiegoś znajdzie, bzyka się z nim z zapałem. Nimfomanka? A gdzież tam. Kobieta, która chce mieć dziecko, bo uważa, że: "Jako ostatni ludzie na tej planecie mamy obowiązek się rozmnożyć".
Tyle że ma pecha, albo natyka się na bezpłodnego, albo na mutanta, albo na robota, na końcu zaś na staruszka, tak steranego wiekiem, że nie ma szans na jakikolwiek akt.
Czy jej się uda? Jest wystarczająco zdeterminowana, żeby jej się udało. Przy okazji nawiązuje relacje, które zdumiewają, cieszą i skłaniają do zastanowienia.
Gdy przeczytałam komiks po raz pierwszy, pokiwałam głową: dobra historia! Niebanalna, choć wyrosła na podłożu eksploatowanym już namiętnie. Udał się ten kwiatuszek. Oceniłam na cztery.
Gdy przeczytałam komiks po raz drugi, znów mi się spodobał. Zagłębiłam się w szczegóły, obejrzałam porządnie i z obrzydzeniem ciężarną mega-sukę; pokiwałam głową nad ludzikiem Michelina robiącym za świętego Krzysztofa, patrona kierowców; zastanowiłam się, czy pies, który wzywał pomocy, chciał zwabić ludzi w pułapkę, czy rzeczywiście tej pomocy potrzebował. Podniosłam ocenę na pięć.
Do tego komiksu chce się wracać, choć rysunki nie oszałamiają bogactwem szczegółów, to jednak zawsze można wypatrzyć sobie coś nowego. Autor wygrywa prostotą, do tego trzeba mieć talent.
Plansza z Alei Komiksu - polecam zajrzeć.
Aha - szkoda, że brak numeracji stron. I zaznaczam, że to komiks dla dorosłych!
Teraz sobie napiszę parę razy nazwisko: Czapiewski, Czapiewski, Maciej Czapiewski. Żeby zapamiętać na przyszłość. Poszukam innego jego komiksu "Czarny Pan". Do schowka wrzucić nie mogę, bo na biblionetce jeszcze nie ma. I jeszcze blog - muszszę poprzeglądać, w archiwum są niezłe rysunki.
"Kwiatuszku" Maciej Czaplewski, Small Press, Rumia 2012.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hm, jakby to ująć? Może tak: o rany!:P
OdpowiedzUsuńCzemu o rany? Chodzi o zamieszczoną planszę? To rzeczywiście, "o rany". :)
UsuńTak, przede wszystkim chodziło o planszę. Ale zarys przedstawionej przez Ciebie fabuły też przywołuje taki okrzyk (komiks o bzykającej się z zapałem dziewczynie? o rany!).
UsuńZdaje się, że jeśli chodzi o polski komiks, jestem mocno do tyłu.
Nie przejmuj się, czytam kilka blogów z recenzjami komiksów i coraz bardziej mi się zdaje, że ogólnie jestem do tyłu :)
Usuń"Czarny Pan" do kupienia w sklepie Centrali
OdpowiedzUsuńhttp://centrala.org.pl/publikacja/czarny-pan-maciej-czapiewski
Maciej, o czym nie wspomniałem w swoim tekście, zrobił także rysunki do mojej 'kociej' książki, pt. "Moje życie z Dżejmsem"
Dzięki za informację, przy okazji przejrzałam ofertę i znalazłam Ryjówkę, chyba się skuszę.
UsuńO kociej książce słyszałam/czytałam na biblionetce, nie wiedziałam, że jest ilustrowana :)
'Ryjówkę..." z całej mocy polecam, tym bardziej, że w przyszłym miesiącu druga część.
OdpowiedzUsuńNo, poszło... zamówiłam sobie :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń