poniedziałek, 21 października 2013
ŚBK i ich książkowe bziki
Pora na kolejny post tematyczny Śląskich Blogerów Książkowych. Tym razem mamy się wyspowiadać z bzików. Książkowych oczywiście.
Mam parę bzików, jeśli chodzi o autorów. Na przykład Chmielewska świętej pamięci - starannie zbierałam jej książki i mam ich całą półkę:
Niestety, jakiś czas temu zapał kolekcjonerski mi sklęsł nieco i tych ostatnich brakuje. Nie szkodzi, dokupię sobie.
Albo książki Joe Alexa. Kiedy zaczynałam czytać Joe Alexa, a było to w czasach, kiedy lat miałam jakieś dwanaście, nie miałam pojęcia, że to pseudonim. Wiem, w dzisiejszych czasach to nie do pomyślenia, że czegoś nie można było znaleźć w internecie. A jednak. Internetu jeszcze było, o! Więc czytałam zapamiętale kryminały o detektywie pisarzu, święcie wierząc, że autor jest rodowitym, dystyngowanym Anglikiem, aż kiedyś w którejś jego książce natrafiłam na coś dziwnego. Mianowicie na jednym z arkuszy (wiecie, że książkę drukuje się na arkuszach? też to wiem, ale mgliście), prostopadle do tekstu książki, malutkimi literkami, prawie schowane pod szyciem widniało nazwisko "Maciej Słomczyński" i tytuł tej właśnie powieści.
Zdębiałam. Co za Słomczyński, jak przecież Alex, no kto sobie jakieś jaja robi? A jednak - okazało się, że rzeczywiście prawdziwym autorem jest Maciej Słomczyński, od razu skojarzyłam sobie tłumaczenia Szekspira, łał, to ten Słomczyński, ale czad.
Minęło kilkanaście lat, pojawił się internet, założyłam bloga, takiego ple ple, o wszystkim. W jednej z notek wspomniałam o Macieju Słomczyńskim i jego aspiracjach - pisanych oczywiście pod płaszczykiem Joe Alexa - by porzucić pisanie poczytnych kryminałów i stworzyć dzieło, powieść przez duże P. Ha, z dużym zaskoczeniem przeczytałam pod notką komentarz syna pisarza, pana Wojciecha Słomczyńskiego, że taka powieść zaistniała, ma tytuł "Krajobraz ze skorpionem" i że cieszy się, że ludzie (czyli ja) piszą o jego ojcu pozytywnie.
Powieść oczywiście kupiłam.
Potem zaczęłam kupować kryminały o Alexie, ale uwaga, z tej serii, której okładki (komiksowe) projektował Bronisław Kurdziel. Niektórzy twierdzą, że są straszliwie kiczowate, ale co poradzę, kojarzą mi się z dzieciństwem i je lubię. Oto przykładowa okładka:
Nie wszystkie mam, ale nic nie szkodzi, dokupię sobie.
Mam jeszcze parę bzików, Josephine Tey na przykład, czy "Sprawa zabójstwa" Strugackich czy też książki o książkach... ale o tym może następnym razem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To ja na te książki o książkach czekam:) Podziwiam wierność seriom i bzikom;)
OdpowiedzUsuńJest tu odpowiednia etykietka, ale faktycznie, może warto poświęcić temu oddzielny post. :)
UsuńW swojej biblioteczce mam jedynie kilka powieści Joe Alexa, ale zawsze chętnie do nich sięgam:) Piękna kolekcja!!
OdpowiedzUsuńBo też ich nie ma więcej, jak kilka, jeśli chodzi o Alexa.
UsuńMiałam podobne do Twoich odczucia, kiedy dotarło do mnie, że Joe Alex to polski autor. Zaskoczyła mnie ta informacja, ale pozytywnie, bo w tym wypadku akurat nie mamy się czego wstydzić! Zazdroszczę komentarza Wojciecha Słomczyńskiego! Wzruszyłam się w tym miejscu. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńTak, dla mnie to też było swego rodzaju przeżycie.
UsuńU mojej mamy gdzieś jest kilka książek Joe Alexa, właśnie z tymi komiksowymi okładkami! Poszukam i zapytam, czy jeszcze jej są potrzebne :D
OdpowiedzUsuńO, byłoby super :) Dziękuję. Mam takie: "Piekło jest we mnie", "Śmierć mówi w moim imieniu", "Cichym ścigałam go lotem".
Usuń"Krajobraz ze skorpionem" - posiadam zbiór 4 opowiadań Pana Słomczyńskiego o tym tytule. Utwór tytułowy ma nieco ponad 30 stron - jest to zatem bardziej opowiadanie niż powieść. Pozycji nie miałem jeszcze okazji przeczytać, ale najciekawsze, że swojego czasu zakupiłem ją za marne 9,90 zł (nowa książka w twardej oprawce)!
OdpowiedzUsuńNo cóż.O samej powieści się nie wypowiadałam, albowiem nie podobała mi się. Nostalgiczno - rozliczeniowa. To nie były moje klimaty, niestety.
UsuńMnie się te okładki bardzo podobają i wcale nie widzę w nich nic kiczowatego :) Mam nadzieję, że uda Ci się skompletować serię!!! Swoje bziki warto pielęgnować :)
OdpowiedzUsuńMnie też się podobają - choć kurioza są. W prezentowanej przeze mnie okładce facet, który stoi na tle drzwi (to Alex) ma dłonie jak łopaty. Przyjrzyj się, to parskniesz śmiechem. :)
UsuńUwielbiam takie bziki... :)
OdpowiedzUsuńNa pewno sama pielęgnujesz jakiś, przyznaj się :)
Usuń