Z dziełami pana Kapuścińskiego styczność miałam kilka razy, urzekł mnie "Podróżami z Herodotem", znudził "Cesarzem"... zobaczymy, jak to dalej będzie. Gdy wzięłam do ręki "Podróże z Ryszardem Kapuścińskim" miałam lekkie obawy, że to książka głównie dla tłumaczy, no bo skoro pisana przez nich... Myliłam się. To opowieści nie o tłumaczeniach, a o tym, jak wyglądał kontakt autorów z Kapuścińskim i z jego dziełami. Czytali jego książki, zachwycali się, albo po prostu podobały im się, szukali sposobu, by przybliżyć tego właśnie autora swoim rodakom. "Było również zdjęcie, z którego patrzyły na mnie przenikliwe oczy mężczyzny o nietypowej dla Polaka, uśmiechniętej, twarzy." (1) Często potem autor i tłumacz spotykali się i nieodmiennie spotkania te były miłe, przyjazne, ciepłe. Cała książka jest taka - miła i sympatyczna. O radościach tłumacza, gdy jedna z powieści ukazuje się w końcu po latach dziesięciu. O problemach. "Druga trudność brała się stąd, że Ryszard nigdy nie podaje źródła cytatów, z których korzysta w swoich książkach. Musiałam przejrzeć dziewięć ksiąg «Dziejów» Herodota niemal słowo po słowie, żeby wyłowić wszystkie cytowane fragmenty rozsypane po «Podróżach z Herodotem», a nie było to zajęcie pasjonujące." (2)
Jednym słowem, książka o książkach, po prostu. I to dobrych, ciekawych, takich, które (mam nadzieję) zostaną w naszej pamięci na dłużej, a nie takich: "Rozmawiają ze sobą dwie książki. Jedna mówi do drugiej: «Nasze wiekopomne posłannictwo sprowadza się dziś do dwóch tygodni na półce z nowościami»" (3)
---
(1) "Podróże z Ryszardem Kapuścińskim - opowieści trzynastu tłumaczy" pod redakcją Bożeny Dudko, Wydawnictwo Znak, Kraków 2007, s. 69, Błagowesta Lingorska
(2) Tamże, s. 203, Vera Verdiani
(3) Tamże, s. 122, Agata Orzeszek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz