Tak, tak, moi drodzy, poczytajcie sobie, jak bardzo!
Tutaj link.
Na szczęście na to niezwykłe zagrożenie zdrowia istnieje recepta: albo odkurzamy odkurzaczem (najlepiej z miękką końcówką, ale niekoniecznie), albo nie odkurzamy w ogóle, licząc na cudowne, samoistne zdematerializowanie się kurzu. Niestety, ja sama, dopóki nie przeczytałam artykułu, posługiwałam się miotełką kurzową, nieświadomie wzbijając w powietrze miliony drobinek kurzowych. Dobrze, że astmy nie dostałam... ;)
A wy odkurzacie książki?
Odkurzam. Co prawda praktykuję to od niedawna, ale skłoniła mnie do tego właśnie alergia, której na starość się nabawiłam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
hahah;D moja mama coś chyba na ten temat wie, bo ciągle mówi, żebym wreszcie odkurzył książki;)
OdpowiedzUsuńmoże po maturze zabiorę się za to, bo teraz kompletnie mi się nie chce:)
Jak Skarletka- odkurzam odkurzaczem, gdyż mam w domu 3latka z alergią na roztocza. I planuję w związku z tym redukcję księgozbioru, żeby jak najmniej stało na wierzchu... Zaciekawiło mnie w związku z tym info o pochłaniaczu z zalinkowanego artykułu...
OdpowiedzUsuń