Komisarza Maciejewskiego spotykam bardzo nieregularnie. Czytałam "Skrzydlatą trumnę" (tom czwarty), potem "Morderstwo pod cenzurą" (tom pierwszy) a teraz "Czas Herkulesów" (czyli ostatni z cyklu). Tak mi się jakoś skacze.
Zyga, przepraszam, Zygmunt Maciejewski, nie jest już zwykłym policjantem. Awansował na inspektora, który jeździ i kontroluje podległe komisariaty. Trafia tak do Chełma, gdzie podczas jego kontroli zostaje popełnione morderstwo. Ponieważ w całą sprawę są zamieszane osoby, które kiedyś Zyga nazywał przyjaciółmi, komisarz postanawia przyjrzeć się bliżej całej sprawie. Co prawda ani jego przełożonym, ani komendantowi kontrolowanej właśnie jednostki nie jest to w smak, ale jednego Zyga przekonuje, drugi zaś nie ma nic do gadania.
Zanurza się więc inspektor Maciejewski w chełmski światek i półświatek, obserwuje, jak potoczyły się losy jego dawnych znajomych, węszy tu i tam, próbując rozwikłać, co się kryje za śmiercią młodych wysportowanych mężczyzn. Od czasu do czasu grzebie też w pamięci, sprawdzając, co się w niej zachowało od młodzieńczych czasów.
Jest tu ktoś, kto wątpi w fachowość Maciejewskiego? Nie widzę; i słusznie, bo zagadka zostaje rozwiązana. Chełmski komisariat z ulgą pożegna komisarza, na moment pojawi się Róża, a cała książka zakończy się smutno. Nie powiem jak.
źródło: cyfroteka.pl |
Za możliwość pożegnania się z komisarzem (na szczęście nie na zawsze, bo jeszcze parę tomów mi zostało do przeczytania) dziękuję Bibliotece Akustycznej.
"Czas Herkulesów" Marcin Wroński, czyta Tomasz Sobczak, Biblioteka Akustyczna, Warszawa 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz